sobota, 20 lipca 2013

Cała prawda o Łowcach

To może najpierw odpowiem, jak znaleźć Łowcę. To zadanie jest zarazem trudne i łatwe. Wystarczy zwrócić jego uwagę, aby zaczął się nami interesować. Najłatwiej znaleźć ich w klubach lub innych miejscach, gdzie może grasować wampir, ale głównie w tłocznych miejscach i dużych miastach. Należy uważnie się oglądać, bo to może być każdy: samotnie siedząca dziewczyna przy barze, spity koleś przy stoliku obok lub grupka siedząca nieopodal klubu. Z pozoru wydaje się, że nie zwracają uwagi na otaczający ich świat, ale tak naprawdę wszystko bacznie obserwują. Jeżeli będzie się takiej osobie przez chwilę przyglądać, to się to dostrzeże. Zapewne taka osoba po pewnym czasie podejdzie do nas i zacznie zadawać pytania, żeby cokolwiek wybadać ("wiesz czy nie wiesz o wampirach?"). Jeżeli zdacie "rozmowę kwalifikacyjną", to się do Was odezwą i zaproponują dołączenie do ekipy.

Zrezygnować można w każdej chwili, bo oczywiście do niczego nie mogą nas zmusić. Obowiązuje jednak nakaz milczenia i zakaz kontaktowania się z wampirami i osobami z nimi powiązanymi, to podstawa. W specjalnym dokumencie określa się także czy chce się być wpisanym na specjalną listę "rezerwowych" czy całkowicie zerwać kontakty. W pierwszym przypadku prowadzi się normalne życie, ale nadal pozostaje się w gotowości i w awaryjnych przypadkach bierze się udział w misjach lub zapewnia zakwaterowanie członkom zakonu. Oczywiście przy wyborze tej opcji jest wymagane kontynuowanie nauki samoobrony. W drugim przypadku z życiorysu wymazywane jest całkowicie powiązanie z organizacją Łowców i z byłym członkiem nikt nie może nawiązać kontaktów, jest tak jakby to nigdy nie miało miejsca. W obu przypadkach centrala ułatwia powrót do społeczeństwa wymyślając sensowną historyjkę, dlaczego przez dany okres czasu danego człowieka nie było i znajdował się na liście osób zaginionych.
A teraz trochę o strukturze jednostki. Składa się przynajmniej z 9 osób:
*Medyk- "lekarz medycyny", który jest w stanie zapewnić opiekę medyczną każdemu poszkodowanemu członkowi zespołu, ktoś w rodzaju chirurga i pediatry w jednym. Jest w stanie zszyć kolegów, wyleczyć z chorób zakaźnych typu: grypa, angina ropna czy różyczka, zrobi zastrzyk przeciw wściekliźnie lub zatamuje krwotok. Nigdzie nie rusza się bez swojej apteczki, ale i tak zazwyczaj pozostaje w obozie lub jest w pobliżu oddziału w przypadku większych akcji
*Hacker- osoba od poszukiwania potencjalnego wampira, zapewnienia odpowiedniego zabezpieczenia komputera i łączności podczas misji, ogólnie spec od wszelkiej komputeryzacji i sprzętu szpiegowskiego (detektywistycznego)
* Zwiadowca- po namierzeniu celu upewnia się, że jest to na pewno wampir i sprawdza siły przeciwnika, stara się namierzyć siedziby wszystkich klanów, dostarcza informacje o rozmieszczeniu "terytoriów łowieckich" wampirów
*Dwie przynęty (kobieta i mężczyzna)- ich zadaniem jest przyciągnięcie uwagi celu i złapanie wampira w pułapkę, znają techniki ukrywania broni w dowolnym stroju i wszelkie sztuczki potrzebne do uwodzenia
*Mechanik- spec od samochodów i broni, dopowiada za sprawność pojazdów i jest najlepszym kierowcą, zapewnia transport i efektywność ewakuacji
*Łącznik- utrzymuje stały kontakt z centralą i innymi jednostkami, zdaje raporty z działalności, decyduje o podjęciu akcji, przenosinach lub wsparciu innej grupy
*Duch- zapewnia bezpieczeństwo grupie, wybiera teren na obozowisko, sporządza mapę terenu i odległość od potencjalnego zagrożenia, jest też czymś w rodzaju ninja: w dzień śpi, a w nocy robi za wartownika i pilnuje obozowiska. (Ciekawostka: często zdarza się, że jeżeli jest na tylu wyszkolonych kadetów, to w niektórych zespołach są dwie osoby, które patrolują na zmianę obóz w dzień i w nocy).
Występują też jednostki specjalne, czyli osoby, które nie są konieczne do utworzenia zespołu, ale czasami zdarzają się i uzupełniają grupę:
*Kucharz- nie bierze udziału w akcjach, lecz jest wyszkolony tak, jak pozostali. Jak nazwa sama wskazuje, odpowiada za gromadzenie racji żywnościowych i gotowanie. W przypadku istnienia takiej osoby, jej zadaniem jest przygotowanie na wypadek zdarzeń losowych pożywienia z długą datą przydatności, czyli suszonego mięsa, sucharów, itp.
*Spowiednik- robi za kogoś jak psycholog, jego zadaniem jest zapewnienie stabilności emocjonalnej zespołu i przyjaznej atmosfery, zapobieganie załamaniu nerwowego poszczególnych jednostek
*Opiekun- podczas nieobecności towarzyszy zajmuje się psami i obozem, nie bierze udziału w działaniach, ale przygotowuje psy do ewentualnych akcji i odpowiada za utrzymanie dyscypliny zarówno zwierząt, jak i członków swojej drużyny

Według niepisanej umowy jednostka nie może przekraczać 10 osób i większość zespołów stara się tego przestrzegać. Niektórzy twierdzą, że nawet taka liczba jest za duża i za zgodą centrali zdeterminowane jednostki pełnią podwójne lub potrójne role. Zazwyczaj role są wtedy podzielone w ten sposób:
*Przynęty = hackerzy lub hackerzy i kucharze
*Zwiadowca = łącznik lub łącznik i mechanik
*Duch = mechanik lub opiekun i spowiednik
*Dodatkowo każdy z nich jest wykształcony w kierunku medyka
Taka grupa ma większe możliwości ukrycia i wtapia się w tło. Poza tym trudniej ich wykryć i zdemaskować przez wrogów. Ale stwarza też niebezpieczne sytuacje: organizm jest bardziej obciążony, bo ma się więcej obowiązków, więc jest większe ryzyko popełnienia błędów.

Od 28. roku życia można zakładać rodzinę, ale większość nawet w takim przypadku postanawia pozostać w czynnej służbie i wyjeżdża w "delegacje". Wtedy z koczowniczego trybu życia, jednostka zmienia się na osiadłą (czyli ma stałe miejsce zamieszkania). Jeżeli tylko pojedyncze osoby z danej jednostki decydują się na zmianę trybu życia, to wtedy następuje "segregacja" grup i powstają nowe drużyny.
W czynnej służbie pozostaje się mniej więcej do 50.-55. roku życia, a potem przechodzi się na emeryturę. Chociaż są przypadki, że niektórzy pozostawali do 60.-70. roku życia na służbie i to czynnej.
Dość często zdarza się, że "zawód" staje się dziedziczny i dzieci lub wnuki także wstępują do jednostki. W przypadku, gdy w Gildii były chociaż trzy pokolenia z jednej rodziny, to mówimy już o Klanie Łowców, który otrzymuje indywidualny przydomek. Dla wielu rodzin to honor wstąpić do jednostki i dzieci same podejmują decyzję, aby podążyć w ślady rodzica. W takim przypadku nie ma konieczności zrywania kontaktów z rodziną i można spokojnie debatować w rodzinnym kręgu o danej sytuacji czy akcji.
Centrala w przypadku powstania Klanu Łowców zazwyczaj decyduje się na stworzenie rodzinnej jednostki, gdzie współpracują ze sobą dziadkowie, rodzice i dzieci. Jeżeli zaistnieje taka sytuacja, to rodziców i dzieci omija etap koczowniczego trybu życia, czyli jeżdżenia z miejsca na miejsce.

Zapewne zastanawiacie się też, skąd Łowcy pozyskują fundusze. A więc... Wampirze klany ciągle starają się nawzajem wyeliminować i ustanawiają wysokie nagrody za członków innych "rodzin". Łowcy wykorzystują takie sytuacje i mają dwie pieczenie na jednym ogniu: po pierwsze wyeliminują wampira, a po drugie dostaną za niego pieniądze, które pozwolą im na dalszą działalność.
Powiedzmy, że za jednego wampira dostaną od 20 000 zł do 160 000 zł, a w ciągu roku zabiją ich około 30-40. Centrali są zmuszeni zapłacić raz w roku 10% od zarobionej kwoty. To i tak średnio na jednego Łowcę przypada około 280 000 zł rocznie, co daje ponad 2 000 zł miesięcznie. Emerytura stanowi 80% średniej zarobków podczas całej działalności jako Łowcy.
Oprócz tego likwidują także jednostki, za które nikt nie wytyczył nagrody, ale jednak zostają zauważone przez Łowców. Jednak takich sytuacji według danych tego konkretnego Zakonu jest niezwykle mało i w skali roku jest ich około 6-7. Jedynie w 1976 roku zdarzyło się, że zabito 23 wampiry, za które żaden Wampirzy Klan nie wyznaczył nagrody.

Członkowie Gildii Srebrnego Sztyletu spotykają się trzy razy w roku:
-jako członkowie państwa na Boże Narodzenie (czyli np. Polacy z całego świata zlatują się na święta do Polski)
-jako członkowie danej centrali na Wielkanoc (czyli np. Łowcy działający na terenie Polski przyjeżdżają do polskiej centrali, są różnych narodowości)
-jako członkowie Gildii Srebrnego Sztyletu na Sylwestra (czyli wszyscy Łowcy przyjeżdżają do wytyczonej centrali, gdzie jako "jedna rodzina" świętują nadejście Nowego Roku)

Myślę, że wyczerpałam już ten temat, ale jeżeli się mylę, a Wy nadal macie jakieś wątpliwości, to piszcie, a ja postaram się odpowiedzieć.
Umówmy się, że na pytania dotyczące Łowców i Gildii Srebrnego Sztyletu czekam do 22 lipca do godziny 18, a potem zbiorowo dopowiem na nie w poście.
Jeżeli po tym terminie pojawią się jakieś pytania, to będę na nie odpowiadać już tylko w komentarzach.

Pozdrawiam i do przeczytania wkrótce
Yoshike i Demon

piątek, 19 lipca 2013

Gildia Srebrnego Sztyletu

Istnieje wiele Zakonów Łowców i przez wieki kształtowały się w różny sposób. Gildia, o której opowiem Wam dzisiaj jest jedną z młodszych i ma około 160 lat. Wywodzi się ona z Zakonu Krwawej Wojny, który miał bardzo rygorystyczne zasady. "Srebrni" (jak potocznie nazywani są przez członków tej profesji) rozszerzyli w ciągu ponad 1,5 wieku działalność na Polskę, Niemcy, Francję, Włochy i Japonię.
Struktury są bardzo skomplikowane. Nowicjusze wstępują do zakonu mając 16-20 lat. Od tego czasu zostają uznani za zaginionych przez resztę społeczeństwa i nie wolno im się kontaktować z rodziną i znajomymi. Zazwyczaj, aby oderwać ich od ludzi, którzy mogą rozpraszać i ewentualnie rozpoznać taką osobę, kandydat odbywa roczne szkolenie przygotowawcze w zamknięciu, a następnie zostaje wysłany do innego kraju.
Do zakonu można się zgłosić samemu, ale najpierw trzeba znaleźć członka tej organizacji i przejść szereg testów: nie można nadużywać alkoholu i brać narkotyków, sprawdza się czy ma się coś wspólnego z wampirami, itp. Jeżeli to Łowcy sami nas znajdują (często potrzebują specjalistów), to od razu proponują współpracę, bo już wcześniej wszystko sprawdzili.
Kiedy zostaniemy przyjęci, to najprawdopodobniej wylądujemy gdzieś w niedostępnym miejscu, a budynek będzie przypominał fortecę. Oznacza to, że znajdujesz się w siedzibie głównej. W każdym państwie znajduje się tylko jedna taka placówka i robi za centralę.
Podczas rocznego pobytu taka osoba uczy się podstaw hakerstwa, języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego, japońskiego i łaciny (patrzymy z perspektywy Polaków) w stopniu komunikatywnym, samoobrony, strzelectwa, łucznictwa i teorii na temat wampirów. Po tym okresie każdy nowicjusz otrzymuje szczenię wybranej przez siebie rasy z listy dostępny i udaje się do jednego z krajów, gdzie są siedziby Srebrnego Sztyletu.
Tam zostaje się Juniorem i wybiera się specjalizację. Można zostać hackerem w siedzibie lub pracować jako spec od komputeryzacji w terenie, być samotnym Łowcą, "przynętą", zabezpieczać "tyły", zostać specjalistą od broni, zwiadowcą. Jest naprawdę dużo ścieżek, które można obrać i na to przeznaczę osobny post. Oprócz takich przygotowania do przyszłej roli, odbywają się też treningi kondycyjne i z psami. Po roku dobierane są ekipy i przez 2 lata wspólnie się uczą i nawiązują więź.
Po tym okresie grupa dołącza do Seniorów, czyli wyspecjalizowanej jednostki o wieloletnim stażu i przez okres od roku do 5 lat (w zależności jak pojętna jest) doszkala się i poznaje w praktyce swój zawód. Po otrzymaniu od centrali zezwolenia na samodzielność odłącza się i rozpoczyna własną działalność na terenie całego kraju.
Dalsza część jutro...
Pozdrawiam

niedziela, 14 lipca 2013

Zwierzęta obronne

Mam jeszcze chwilę czasu, więc postanowiłam napisać ten krótki post.
Jak wiadomo, zwierzęta wyczuwają więcej niż ludzie, są w stanie dostrzec magię wokół nas. Dlatego czarownice trzymały w domu koty. Jednak to nie jedyne zwierzęta, które potrafią wyczuwać potencjalne niebezpieczeństwo.
Nie będę się jednak rozwodzić na temat kotów, lecz opowiem o psach. Osoby, które są uczulone na sierść kotów (w tym ja), mogą zapewnić sobie ochronę ze strony innego czworonoga. Ja osobiście jakiś tydzień temu zapewniłam sobie ochronę 4-letniego Alaskan Malamuta, a możliwe, że za niedługo dołączy do niego roczna suczka Siberian Husky.
Czasami właściciele zastanawiają się, dlaczego ich pies szczeka: "Przecież tam nic nie ma". W szczególności jest to wykształcone u ras pierwotnych i pasterskich oraz kundli, które od zawsze miały kontakt z tym, co nie do końca jest "normalne". Nawet niewyszkolony pies potrafi wyczuć wampira lub wilkołaka, ale nie potrafi wyjaśnić nawet samemu sobie, co tam jest, wie jedynie, że to coś niepokojącego i groźnego.
Psy po specjalnym szkoleniu (stosowanym przez Łowców), potrafią rozróżnić magiczne stworzenia i odpowiednio zareagować. Podczas snu pies obudzi, jeżeli coś wyczuje. Husky i Malamuty potrafią zaatakować wilkołaka, ale będą na przemian skomleć i warczeć w przypadku wampira, bo wiedzą, że nie dadzą sobie z nim rady.
Dlatego ja postanowiłam zainwestować w psa, który zapewni mi ochronę i pozwoli w końcu spokojnie zasnąć w nocy.

Co szkodzi wampirom...

Widziałam, że jeden z Czytelników zadał pytanie na temat tego, czy woda święcona i krzyże szkodzą wampirom. I tutaj są sprzeczne informacje. Postaram się to jednak jak najdokładniej wyjaśnić.
Przede wszystkim należy pamiętać, że wampiry starają się rozpowszechnić jak najwięcej kłamstw na swój temat, tak aby mało osób wiedziało jak je zabić.
Drewniane kołki nie działają, o tym mogę zapewnić. Ani te osikowe, ani dębowe. Natomiast srebro jest szkodliwe dla wampirów... tak samo jak dla innych istot nadprzyrodzonych. Dlatego większość Łowców ukrywa srebro wewnątrz drewnianego kołka. Po pierwsze powoduje to, że wampir myśli, że ma do czynienia z amatorem i nic mu nie grozi. Po drugie nie wyczuje ukrytego srebra i poszukując potencjalnej ofiary, może natrafić na podstawioną osobę z Gildii Srebrnego Sztyletu (to nazwa jednego z "zakonów" Łowców).
Natomiast krzyże, święcona woda i inne elementy chrześcijańskie działają tylko na wampiry, które przed przemianą wyznawały tę wiarę. Na ateistyczne wampiry to nie podziała (chyba, że krzyż będzie srebrny), tak samo na innowiercze. Np. wampiry z Japonii nie mogą wejść do domów z ochronnymi symbolami taoistycznymi i buddyjskimi. Tak więc reakcja wampira na dany symbol religijny zależy tylko i wyłącznie od jego wiary "przed śmiercią". Dlatego wśród Gothów jest tak popularne noszenie srebrnych krzyżyków lub znaków innych kultur.
W wierzeniach słowiańskich natomiast pojawia się przekonanie, że sól i czosnek mają właściwości ochronne. Wieszano więc w domu sznury czosnku lub posypywano progi i parapety solą. Nie mam pojęcia na ile to były skuteczne praktyki. Wiem natomiast, że najbardziej obawiały się przyjścia wampira osoby, którym zmarł niedawno krewny, gdyż to do nich najczęściej przychodził świeżo przemieniony wampir.
 Na dzisiaj to tyle na ten temat. Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny post, gdyż jestem na wyjeździe wakacyjnym i trudno tu znaleźć wifi. 
Pozdrawiamy
Yoshike i Demon :)

PS
Jeżeli bylibyście zainteresowani większą ilością informacji na temat Gildii, to napiszcie w komentarzach pod tym postem. Mam zgodę tego jednego jedynego Zakonu Łowców na upowszechnienie informacji jak wygląda życie w takim bractwie. Nie mogę jednak podać imion członków i położenia ich siedziby.

środa, 10 lipca 2013

Wywiad c.d.

B: Istnieją pewne wampiry, które pragną stworzyć państwo oparte na niewolnictwie, gdzie ludzie będą tylko marionetkami w naszych rękach, żywym jedzeniem...Ale nadal stanowią mniejszość.
A: A ty do której należysz kategorii?
B: Jak na razie nie chcę, aby wampiry się ujawniały... Chociaż nie...Chciałbym, żeby się ujawniły, ale niech poczekają jeszcze kilkadziesiąt lat.
A: Dlaczego?
B: Moi krewni nadal żyją, a ludzkie wspomnienia mówią mi, że kiedyś byli dla mnie ważni.
A: To czemu chcesz to zrobić ludzkości?
B: Nic dla mnie nie znaczycie. Jesteście tylko istotami, które dostarczają nam pożywienia.
A: Ale to jest potworne.
B: Wy też jesteście mięsożercami, zjadacie krowy, kury i inne zwierzęta, a jakoś nie mówicie, że to potworne.
A: Dobra, może zmieńmy temat...(Lepiej nie denerwować wampira). A co sądzisz o współczesnych filmach i książkach na wasz temat?
B: Hahaha... To stek bzdur. Bliższe prawdy są już legendy o potworach, jakimi jesteśmy.
A: A co...
Naszą rozmowę przerwał dźwięk jego komórki. Spojrzał na wyświetlacz.
B: Niestety, to by było na tyle.
Wstał i po chwili rozpłynął się w masie tańczących ciał.

piątek, 5 lipca 2013

Ufff... te wakacje

Niedawno wróciłam z wyjazdu wakacyjnego i miło dowiedzieć się, że zostało się porwanym... ale to szczegół. Jak na razie jestem nadal człowiekiem ;p
Spotkałam też kilku moich blogowych fanów. Męczyliście mnie ciągle, że chcecie pogadać "face to face" i w końcu Wam się udało. Muszę przyznać, że vampiremeet w Krakowie był naprawdę udany. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Nie mogłam (a raczej nie chciałam) pisać o "zlocie" na blogu z powodu trolli. Szczególnie dziękuję Lenie za wykład o wróżkach, to było naprawdę ciekawe.
Co do dalszego ciągu wywiadu- pojawi się w ciągu 2-3 dni. Po prostu mam dość dużo obowiązków (pomimo, że są wakacje).
A co do wampirzych rytuałów przemian. Znalazłam jedno i to całkiem przypadkiem. Jednak nie zamieszczę go tutaj. Muszę mieć pewność, że zostaną spełnione pewne warunki. Niemniej nie wiem czy to zaklęcie działa, gdyż nie testowałam go na sobie. Po więcej informacji piszcie na PW.
Dzisiaj tylko taki krótki post, ponieważ zaraz przyjdzie po mnie kolega i idziemy do naszego kumpla grać na komputerze.