piątek, 30 stycznia 2015

Troszkę organizacyjnie

Po pierwsze: chcę wszystkich Czytelników przeprosić- za to, że tyle razy zawaliłam.
Po drugie: mam taki spam w komentarzach i na poczcie, że prędko na to nie opiszę. Umówmy się po prostu tak: napiszcie maile do mnie jeszcze raz (żeby mieć pewność szybkiej odpowiedzi, ponieważ wszystkie wiadomości trafiły do osobnego folderu i dopiero mam zamiar je posegregować, bo większość z nich nadaje się tylko do kosza lub folderu spam), a pytania z poprzednich komentarzy piszcie pod tym postem, bo sami wiecie, ile się tego nazbierało, a tak to prawdopodobnej odpowiedzi możecie oczekiwać jeszcze tego samego dnia koło 19:30 lub najpóźniej dnia następnego o tej samej porze.
Po trzecie: z mojej strony obietnica- KOLEJNY RAZ NIE ZNIKNĘ! I tym razem mówię to poważnie, ale wiem, że straconego zaufania tak szybko nie odzyskam...

I ostatnie, o co chcę Was prosić: jeżeli macie jakieś tematy, które chcecie poruszyć na blogu, pytania lub problemy, które zainteresowałyby wszystkich i/lub oni też mogą mieć takie problemy, to piszcie, a obiecuję, że jeżeli temat będzie ciekawy, to pojawi się na blogu (o ile nie będziecie mieć nic przeciwko).

Pozdrawiam
Yoshike

PS
Cieszy mnie moderacja komentarzy, ponieważ przynajmniej spam się już więcej tutaj nie pojawi :D

Dobre i złe decyzje

Dołączenie do Sojuszu Hekate było chyba jednym z najlepszych wyborów dokonanych przeze mnie w ostatnich latach. Dlaczego? Otóż zapewniło mi to spokój... o tyle, na ile to możliwe. To znaczy, że obecnie nie muszę tak bardzo się przejmować tym, że ktoś mnie zaatakuje, wdam się w jakiś konflikt itp. Mamy taki niemy pakt ze wszystkimi rasami: "Jeżeli zaatakujecie kogoś z nas, to będziecie mieć do czynienia ze wszystkim".
Poznałam też kilka naprawdę fantastycznych osób, przez co całkowicie zmieniło się moje spojrzenie na świat i postrzeganie istot magicznych. Już podczas szkolenia jesteśmy łączeniu w coś w rodzaju drużyny. Zazwyczaj starają się, żeby był to przedstawiciel każdej grupy i w podobnym wieku... ale jak wiadomo z tym czasami ciężko bywa... chociaż obecnie dołącza dużo młodych osób. Moja drużyna składa się z 3 chłopaków i 2 dziewczyn (z których 1 jestem ja). 
Pierwszym z chłopaków jest Rin (wspominałam już o nim): 27-letni wampir z 1,5-rocznym stażem. Powiedzmy, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Kiedy go znaleziono był na skraju śmierci, ale jeden z wampirów Sojuszu uratował go przemieniając w wampira (o co Rin ciągle się wścieka).
Drugi to Kartezjusz: nigdy nie chce nam nic powiedzieć o sobie, tak więc nie znam ani jego wieku (wygląda na 15 lat), ani jaką frakcję reprezentuje. Niemniej wiemy, że pochodzi z Japonii i sprawiał tam dość spore problemy, dlatego wysłano go tutaj.
Ostatni nazywa się Koliber: ma 21 lat i jest dość niski, jak przystało na fauna. Tak, tak... trudno uwierzyć w ich istnienie. Sama też byłam zdziwiona. Dołączył jakiś tydzień po mnie i ma nieco dziwne poczucie humoru, ale można się z nim dogadać.
Jedyną dziewczyną oprócz mnie jest Kalia: ma 19 lat, jak ja i jest czarownicą. Dokładnie nie wie skąd pochodzi jej moc, ale prawdopodobnie odziedziczyła ją po linii ojca, którego nigdy nie poznała.
I na końcu o mnie. Tradycją jest, że po inicjacji wybieramy sobie nowe imię na znak rozpoczęcia "nowego życia". Moje nowe imię to Yuki, czyli po japońsku śnieg :) Niemniej nadal będę podpisywać się swoim starym imieniem.

Teraz przejdę do drugiej części posta... czyli o złych decyzjach.
Po pierwsze: nigdy nie rozpoczęłabym poszukiwań wampirów, gdybym wiedziała, że zakończy się to dzisiejszą sytuacją. Mogłabym wtedy żyć spokojnie, nieświadoma niczego.
Po drugie: nie podjęłabym ponownie decyzji o zostaniu wilkołakiem. I nie chodzi tutaj o ból związany z przemianą czy tracenie kontroli nad własnym ciałem podczas pełni. Ale o tym więcej następnym razem.
Po trzecie: nigdy nie powinnam angażować w moje życie człowieka, nawet zafascynowanego tym światem i świadomego konsekwencji. Na szczęście nie stało się nic poważnego, ale wolę nie myśleć jak poważne mogłyby być konsekwencje moich decyzji. Niemniej naprawiłam swój błąd i zerwałam wszystkie kontakty z przyjaciółmi z liceum, co nie było takie trudne, ponieważ wyjechałam na studia.
To chyba tyle błędów jakie poczyniłam... tak mi się przynajmniej wydaje.

Na koniec powiem tylko kilka słów na temat bloga. Otrzymałam pozwolenie od mistrza na dalsze prowadzenie go i nawet pozwolono mi opisywać tutaj o Sojuszu Hekate, drużynie i treningu (bez podawania szczegółów). Tak więc do następnego piątku.
Yoshike

niedziela, 25 stycznia 2015

Bardzo zabawne

Piszę z telefonu, bo innej opcji nie mam. Stale jestem w ruchu. Dzisiaj akurat siedzę w Warszawie.
Po pierwsze chcę podziękować Rinowi za odzyskanie hasła do bloga, bo zmieniłam hasło... po czym go zapomniałam i miałam przez to problemy z kontem.
Po drugie: wprowadzam od jutra ograniczenia dla komentarzy. Każdy komentarz przejdzie przez zatwierdzenie.
Po trzecie: wracam do starej formy bloga- jeden autor.
Po czwarte: przyznam się Wam do jednej rzeczy... te wszystkie powroty były nieudane, ponieważ ogarnęło mnie pewne zniechęcenie do prowadzenia bloga.
Niemniej kilka osób wzięło się za mnie i poważnie ze mną porozmawiało. Obiecali także, że zmuszą mnie do pisania choćby jednej notki w tygodniu. Najprawdopodobniej w piątki będę zamieszczać wpisy.

Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez ten cały czas.
Pozdrawiam