poniedziałek, 31 grudnia 2012

Może od początku...

Piszę dopiero teraz, bo wpadłam w niezłe tarapaty. Ale żebyście wszystko zrozumieli opowiem całą historię od początku...Czyli musimy wrócić się o jakieś 2-3 lata. Jak już zauważył Anomimowy, mam dość ciekawe życie. A wszystko zaczęło się tak...
Trzy lata temu zostałam wysłana na wakacje do o rok starszej kuzynki Alicji mieszkającej niedaleko Krakowa. W tym czasie wrócił z obozu jej brat Andrzej. Okazało się, że oboje mają dość dużego hopla na punkcie wampirów, czarownic itp. A wszystko zaczęło się od znalezienia jakiś pamiętników czy czegoś podobnego. Niedługo potem wciągnęli w poszukiwania mnie i mojego najlepszego przyjaciela Mateusza.
Informacji i śladów wampirów szukaliśmy wszędzie: w bibliotekach, archiwach, muzeach. Nawet chodziliśmy w nocy po ciemnych zaułkach, ale niczego nie znaleźliśmy.
Po kilku miesiącach ja i Mateusz zostaliśmy parą i kontynuowaliśmy poszukiwania już na własną rękę... i bingo. Udało nam się natrafić na ślady jeszcze niedawnego bytu wampirów w stolicy naszego powiatu. Starszy o dwa lata ode mnie Mateusz kazał zostać mi w domu, a sam udał się do siedziby hrabiego "Kiełka", jak go nazwaliśmy.
Na początku udawało nam się śledzić sługusów wychodzących z jego siedziby, ale potem coś się stało. Mateusz stał się opryskliwy, gburowaty i milczący. W końcu doszło do tego, że po roku bycia parą zostawił mnie mówiąc na odchodnym: "Że nie ma pojęcia, jak mógł chodzić z takim dzieciuchem jak ja". Wtedy też porzuciłam na dość długi czas zabawę w wampirzego detektywa. Dopiero pół roku temu wróciłam do tej profesji :)
Teraz możemy wrócić do właściwego tematu. Otóż dwa dni temu, wracając z "herbatkowej posiadówki" u koleżanki, spotkałam moją dawną miłość, Mateusza. Od naszego rozstania minęło już trochę czasu, ale on wcale się przez ten czas nie zmienił. Jedyne, co miał mi do powiedzenia, to to, że jego panu nie podoba się, że mieszam się w ich sprawy i że dostałam już ostrzeżenie i to dwukrotnie. I wtedy zdałam sobie sprawę, czemu się nie zmienił- on po prostu przeszedł na ciemną stronę mocy!
Spotkanie skończyło się sypnięciem soli w oczy mojego byłego i szybkim biegiem do domu. Spakowałam trochę rzeczy, wzięłam laptopa i (ponieważ nie miałam własnego transportu) zapukałam do mojego sąsiada Kamila (23 lata) z prośbą o podwiezienie do kuzynki. Po uiszczeniu opłaty za paliwo, cała i zdrowa dotarłam do Ali. Teraz siedzę w jej pokoju i dostałam od niej zakaz wychodzenia, a ona poszła do "klubu" dowiedzieć się czy na tym terenie też jestem poszukiwana.
Jutro (pomimo zagrożenia) wybieram się na rekonesans terenu.
A na koniec życzę wszystkim udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku.
Oraz pozdrawiam wszystkich krwiopijców, którym nie udało się mnie znaleźć ;P

6 komentarzy:

  1. Tak na przyszłość to jestem dziewczyną ;)
    A jeśli chodzi o to co tu piszesz to nie wiem czemu, ale ci wierzę. W sumie to nawet chciałabym być na twoim miejscu bo lubię takie ryzyko :] Ogólnie to szkoda byłoby gdyby coś ci się stało bo ten blog jest super. I mam nadzieję, że krwiopijcy nie mają nic do tych którzy go czytają.. Hehe ;D
    Pozdrawiam, Mary.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już znasz wampira!

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja jestem Mateusz. I znajde cie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha miło mi Ala :P

      Usuń
    2. Teraz to dojebałeś jak voldemort nosem o kant w przepowiedni:D!

      Usuń
  4. Faktycznie nie ciekawa sytuacja ehh dobrze ze nic Ci nie jest
    wiem wiem kom. spooożniony :D

    Lilith

    OdpowiedzUsuń